29 lipca 2010

W pełni sezonu

Ale ostatnio mam mało czasu. Lato nas mile zaskoczyło i stąd po prostu urwanie głowy w firmie. Pewnie ktoś powie, że wariat pisze myśląc o upałach po 36 stopni jako miłe i przyjemne. A no akurat tak właśnie jest.  Może i ja osobiście ostatnio ciężko znoszę taki żar lejący się z nieba, ale za to specyfika niektórych firm polega na tym, że ekstremalne temperatury zaraz powodują zwiększone obroty. I tak właśnie jest u nas, kiedy to upały, najlepiej nieprzerwalne i długotrwałe, nieźle napędzają nam klientów. To właśnie od temperatur w czerwcu i lipcu zależy jak firma przetrzyma zimowy letarg. Ogólnie mówiąc od sezonu do sezonu.

No i przez to poruszenie pogodowe zaraz więcej papierów do przewalania, telefony nie milkną a klienci walą drzwiami i oknami. Szef z podniesionym czołem chodzi. Ba! Niemal skacze z radości, bo miesiąc lipiec okazuje się najlepszym miesiącem w 20-letniej historii istnienia firmy. Więc idąc na urlop będę czuł, że jest to zasłużone wolne. Jeszcze tylko tydzień i będzie chwilka wytchnienia od biurkowego bałaganu. Teraz temperatura też troszkę odpuściła, więc dzięki temu zdążę pozamykać kilka spraw przed wolnym. W sumie wakacyjny wyjazd coraz bliżej, ale jeszcze nim aż tak nie żyję. Mam tylko nadzieję, że uda nam się wypocząć, zrelaksować i zobaczyć kilka nowych górzystych zakątków Polski. Ale póki co jeszcze troszkę roboty, jeszcze troszkę trzeba się sprężyć, jeszcze, jeszcze...

20 lipca 2010

Slumdog. Milioner z ulicy

Wczoraj był jakiś ciężki dzień. Od samego rana wiele rzeczy mnie drażniło i tylko czekałem, aż ktoś mi się napatoczy na kim będę mógł się rozładować. Słownie oczywiście. Później trzymało się mnie dziwne napięcie niepokoju które zawsze towarzyszyło mi w szkole kiedy nieprzygotowany do lekcji dowiadywałem się o kartkówce. Na szczęście w ciągu dnia wszystko zdołało się rozładować, a na sam wieczór żona zaproponowała obejrzenie filmu. Ostatnio jesteśmy tak zmęczeni, albo tak zabiegani, że rzadko kiedy coś wieczorem razem oglądamy. Pomysł oczywiście wyśmienity, chociaż znając siebie, nie wierzyłem, że mógłbym w trakcie filmu nie zasnąć. Mało tego, nawet nie mrugnąłem!

Wybór padł na "Slumdog. Milioner z ulicy". Film dość głośny swego czasu, lecz wcześniej nie mieliśmy okazji go oglądać. Ale mocno mnie wciągnął! Niby wydaje się taką zwykłą indyjską opowiastką, a jednak nie bez przyczyny zdobył 8 Oscarów i kilkadziesiąt innych nagród. A opowiada o Jamalu, mieszkańcu slumsów Bombaju, który w wieku 18 lat bierze udział w hinduskiej wersji "Milionerów". Od finałowej wygranej dzieli go zaledwie ostatnie pytanie, jednak zanim zdąży na nie odpowiedzieć, zostaje aresztowany przez policję, która chce się dowiedzieć jak zwykły chłopak wychowany na ulicy, pracujący jako herbaciarz, może wiedzieć aż tak dużo. Jamal opowiada prawdziwą historię dzieciństwa, przemocy oraz miłości swojego życia i przeznaczenia. 

Naprawdę wciągająca historia. Moim zdaniem po mistrzowsku fabuła filmu wkomponowana w obraz prawdziwej Indii, tej której znamy z opowieści a nie z folderów biur turystycznych. Pokazane prawdziwe oblicze brutalnego życia na indyjskich ulicach, zmagania się z biedą, przeciwnościami, manipulacją i walką o przetrwanie. Kto jeszcze nie widział- szczerze polecam.

13 lipca 2010

Czym ludzie piszą?

Dziś miałem wątpliwą przyjemność stać w kolejce w jednej z instytucji państwowych. A że strasznie mi się dłużyło to zacząłem obserwować ludzi którzy obok przy stolikach wypisywali niezbędne dokumenty, po to aby stanąć na końcu ogonka w którym i ja tkwiłem. A ta obserwacja to wzięła się z długopisu jednej z pań przy stoliku. Miała znajomą mi reklamówkę długopisu z logo Stowarzyszenia Księgowych w Polsce (SKwP). No i od razu przyszła mi myśl- czym ludzie piszą?

Oczywiście pewnie zależy od sytuacji, ważności dokumentów i osób wypisujących je. Tutaj jak się domyślam był przekrój od tzw. gońców, przez podrzędnych pracowników biurowych, sekretarki, pracownice biur rachunkowych, księgowe czy nawet do właścicieli i prezesów firm. No i ku memu zaskoczeniu, niemal wszyscy pisali... zwykłymi długopisami reklamowymi z logami i adresami firm i instytucji, otrzymywanymi przy różnych sposobnościach. Pełna gama kolorowego nadrukowanego plastiku z wkładem piszącym w środku. Był jeden wyjątek- młody chłopak wyjął tradycyjny żółty jednorazowy długopis firmy BIC. No i jeszcze młody elegant w gangu co siłował się z urzędowym długopisem przyczepionym stylowym łańcuszkiem do blatu przy okienku. Nie było piór kulkowych (niegdyś takie modne), Parkerów, Watermanów, o piórach ze stalówką nie wspomnę. Zresztą co tutaj dużo mówić, sam przed tymi obserwacjami używałem długopisu reklamowego z firmy mojej żony. Chociaż ten to się prezentował zdecydowanie najlepiej ze wszystkich.

Później tak sobie myślałem, że właściwie wszędzie od kilku lat również używam samych reklamówek. Nie mam swojego ulubionego długopisu, szlachetnego, drogiego, markowego z wymiennym wkładem czy coś tego typu. Po prostu praktycznie, tanio i bez obaw że będzie tragedia jak zostawię gdzieś coś drogiego.

12 lipca 2010

Upały

Oj dają się ostatnio we znaki. Niestety, ale ja ostatnio zaczynam źle znosić tak wysokie temperatury. Nie wiem czym to jest spowodowane, bowiem kiedyś nie robiło mi to zbytniej różnicy czy na dworze 24 czy 36 stopni. Obecnie szalenie odczuwam aż taką różnicę.

Pamiętam czasy kiedy na słupku rtęci kreska dochodziła do 38 stopni, a ja bez większego zmęczenia spacerowałem w pełnym słońcu. Kiedyś w upalne dni niewiele piłem, dziś napoje chłodzące są wręcz niezbędne. Kiedyś mogłem swobodnie wyleżeć w pełnym słońcu spiekając skórę wręcz na czerwonego raka, dziś absolutnie unikam wystawiania się do słońca. Kiedyś uwielbiałem jak ostre słońce wręcz nagrzewa moją twarz i piecze w poliki, dziś tylko czuję jak nagle wychodzą na mnie krople potu. Samochód z klimą kiedyś nie do pomyślenia, dziś mam z klimą, a upał nadal doskwiera.

Nie wiem skąd nagle te zmiany. Ostatnia noc chociaż przy otwartym balkonie była wręcz nie do wytrzymania. Poduszka pływała, a ja taplałem się w niej próbując zasnąć. Co chwilę ocierałem spocone czoło i walczyłem z niesamowitym uczuciem duchoty i z czasem, bo rano do pracy. Właśnie, jedyny plus z upałów to w pracy. Teraz firma zbiera żniwo. Im bardziej gorące lato i im dłużej będzie trwało tym lepszy byt dla firmy na cały przyszły rok. Ale tutaj chociaż teoretycznie chłodniej to i tak czuję się dziś już wyeksploatowany.  Upał mnie dopada nawet w najbardziej zacienionym pokoju w budynku. Normalnie aż boję się myśleć co będzie na starość.

5 lipca 2010

Po ćwierćfinałach

No i kolejna odsłona piłkarskich Mistrzostw Świata za nami. Jak dla mnie to wyniki zaskakujące. Nie zawiodła mnie Holandia, która mimo iż faworytem spotkania nie była, to w dziecinny sposób ograła Brazylię. Tak samo ich los podzieliła Argentyna, która doznała upokorzenia z Niemcami. Spodziewałem się twardej gry a tutaj mecz niemal jednostronny. Niesamowite, jak Niemcy mają poukładany zespół. Porażka Paragwaju zaskoczeniem nie jest, chociaż opór jaki stawili Hiszpanom budzi uznanie. Jak również jawnie przekręcone decyzje sędziego z tego meczu, ale to już inna historia.

Największym jednak przegranym dla mnie jest Ghana. Jejku jak mi jest żal tego zespołu. Mieli praktycznie zwycięstwo podane na tacy i nie potrafili tego wykorzystać. Najpierw przeszkodziła im "boska dłoń" Urugwajczyka Suareza kiedy to piłka już przekraczała linię bramkową, a później kiedy na trybunach zapanował euforia... ta poprzeczka w karnym. A mogli pisać nową historię. Nikt na nich nie stawiał. Ba! Nikt nie sądził że wyjdą z grupy a gdzie tutaj mówić prawie o wejściu do półfinału. Zastanawia mnie tylko co może w tej chwili czuć Gyan- piłkarz który przestrzelił tego fatalnego karnego. Obciążenie psychiczne przeogromne. To praktycznie jego zasługa w tym, że Ghana nie przeszła dalej. Owszem, cały zespół grał nawet 120 minut, ale każdy będzie pamiętać tylko zaprzepaszczoną szansę w przestrzelonym karnym. 

Sam jeden człowiek wziął na siebie barki odpowiedzialności za cały zespół. Sam jeden teraz może mieć uraz psychiczny do końca życia. Czy psycholog będzie potrzebny dla tego piłkarza? Unieść ciężar jak dźwignął na siebie piłkarz. Ciężar nadziei nie tylko Ghany, ale także całej Afryki, jak również wielkiej rzeszy sympatyków futbolu na całym świecie. Jak teraz pokaże się w klubie, ponownie w reprezentacji, czy nawet wśród znajomych, rodziny, na ulicy. Wiadomo, każdy będzie go pocieszać, ale obciążenie psychiczne przeogromne. Gdyby był Kolumbijczykiem, pewnie wyznaczono by cenę za jego głowę. Ogromne emocje, niesamowite zwroty w akcji. Futbol jest piękny i nieprzewidywalny.

1 lipca 2010

Kto mistrzem świata

Pozostał nieco ponad tydzień i już wszystko będzie wiadomo kto przejmie koronę na najbliższe 4 lata. Pozostało już tylko 8 drużyn. Czy to wystarczające aby wytypować zwycięzcę? Wiemy kto z kim zagra w najbliższym meczu, kto na kogo potencjalnie może trafić, więc pokusiłem się aby wskazać finałową parę. Okazuje się, że to wcale nie takie proste. Oto najbliższe mecze ćwierćfinałowe:
1. Holandia- Brazylia
2. Urugwaj- Ghana
3. Niemcy- Argentyna
4. Paragwaj- Hiszpania

1. Holandia gra dość ustabilizowaną grę. Konsekwentnie gra swoje, bez polotu, ale mądrze rozkładając siły na cały turniej. Brazylia natomiast nie ma w sobie tej piłkarskiej samby. Robi wrażenie wynikami, ale z przeciętną Portugalią na tym mundialu nic nie pokazała. Kto wygra? Wyrafinowany futbol, czy finezja? Jeśli Brazylia nie przebudzi się to może mieć problemy z pokonaniem "pomarańczowych". To nie ta drużyna co kiedyś. A w Holandii na pewno będzie pełna mobilizacja na ten mecz. Mój typ: wymęczony awans Holandii

2. Teoretycznie najsłabsza para ćwierćfinałowa. Jedni i drudzy wręcz prześlizgnęli się przez dotychczasowe mecze. Ale w piłkarzach Ghany widzę wolę walki. To typowi afrykańscy wojownicy. Już sprawili wielką niespodziankę i myślę że ten etap również przebrną. Jeśli nic w zespole nie pęknie to oni będą świętować. Z całym szacunkiem dla Urugwaju, ale to jest mundial niespodzianek i tutaj również upatruję niewielką. Mój typ: awans Ghany

3. To chyba najtrudniejszy mecz ze wszystkich dotychczasowych. Argentyna od początku absolutny faworyt do mistrzostwa. Niemcy prezentują bardzo poukładaną drużynę jakiej już dawno nie widziałem. Ale zastanawia mnie ta wpadka z Serbią. Jak im coś nie idzie to cały szkielet drużyny rozsypuje się w miał.  W meczu z Anglią po stracie gola zaczęli się również gubić i gdyby nie błąd sędziego może by ich już tu nie było. Jeśli Argentyna od razu zada cios Niemcom, myślę, że nie pozbierają się z tego. I na to liczę. To może być ciekawy mecz obfitujący w dużą ilość fauli i kartek. Na pewno nie ukończy go komplet graczy. Mój typ to po ciężkim boju przejdzie Argentyna

4. Paragwaj był moim czarnym koniem przed mistrzostwami. Liczyłem że napsuje krwi faworytom tego turnieju, ale po tym co pokazali w ostatnim meczu z Japonią mam wątpliwości czy stawią jakikolwiek opór dobrze zorganizowanej Hiszpanii. Hiszpania przez wielu uznawana za murowanego faworyta. Czy do mistrzostwa to nie wiem. Ale w tym meczu na pewno jeśli w Paragwaju nie zajdzie metamorfoza o 180 stopni. Mój typ to Hiszpania

Wg powyższego w półfinale znajdą się:

5. Holandia- Ghana
Kolejny trudny mecz. Ghana mi naprawdę imponuje. Ale ciekawe jak długo? Myślę, że w tym meczu w końcu siły ich opuszczą. To Holandia zagra w finale.

6. Argentyna- Hiszpania
No i główni faworyci trafili na siebie w półfinale. Na tym poziomie rozgrywek i z takimi drużynami trudno prorokować kto będzie lepszy. Chociaż nieskromnie przyznam, że łatwiej mi tutaj postawić na Argentynę niż w poprzednim półfinale na Holandię.


Mój finał Mistrzostw Świata w Piłce Nożnej RPA 2010:
HOLANDIA- ARGENTYNA

  © Blogger template 'Isolation' by Ourblogtemplates.com 2008

Back to TOP