30 grudnia 2010

Podsumowanie

No i rok 2010 dobiega końca. Jak zwykle ten czas to moment podsumowań tego co było oraz oczekiwań tego co będzie. Jakby nie było zamyka się pewien rozdział życia i patrzy się w przyszłość z nadzieją.

Jaki był ten miniony rok? Chyba nie najgorszy. Nie było żadnych większych przełomowych momentów życiowych, nie było wydarzeń które mogłyby mieć wpływ na kolejne lata. Czyli ogólnie mówiąc bardzo spokojny, stonowany. Obfitował w sporą dawkę aktywnego wypoczynku. A to za sprawą kupionej w 2009 roku działki rekreacyjnej która bardzo nas pochłonęła. I dobrze, przynajmniej czas spędzony na powietrzu jest czasem pozytywnie spożytkowanym. Była radość z obcowania z naturą, trochę korzyści z własnych owoców i warzyw oraz cześć towarzyska. Udało nam się niespodziewanie wyskoczyć za granicę. Co prawda tylko do Pragi, ale było to moim pragnieniem. Był też krótki wypad nad morze i wakacje w górach. 
Niestety te ostatnie zakończyły się przedwcześnie pilnym powrotem z chorą córeczką. Ale na szczęście nie było to nic poważnego, a przez cały ten rok mimo wszystko zdrowie nam dopisywało. Bez konieczności antybiotyków, bez chorób czy najgorszego- pobytów w szpitalu. I to dotyczy zarówno nas jak i naszych najbliższych, z czego trzeba się cieszyć. 
Córeczka też rozwija się dobrze i każdego dnia zaskakuje nas nowymi rzeczami. Praca jest i to też trzeba docenić. Czasami mogłaby być nieco lepsza, ale mimo wszystko cieszymy się z tego co mamy.

A jaki będzie przyszły 2011 rok? Jak to się mówi oby nie gorszy od obecnego. Nie pogniewałbym się. Jedynie zacznie się małym rozczarowaniem. Mieliśmy dokonać zmiany mieszkania, ale decyzja zapadła że nie teraz. Wydawało się, że wszystko przebiegnie pomyślnie, tymczasem ryzyko aż tak wielkiego zadłużenia przerosło nas. Niestety marzenia troszkę prysły przez co uszła ze mnie energia w ostatnich tygodniach, ale mam nadzieję, że to tylko kwestia czasu i za jakiś czas powrócimy do tematu. Troszkę to zburzyło nasze dalsze plany, ale nie chcemy nic na siłę.
Poza tym nic nie przewidujemy co przyniesie najbliższe 12 miesięcy. No może prócz wysłania we wrześniu córki do przedszkola. To pewnie będzie jakiś przełomowy moment dla nas. Poza tym chciałbym aby wszystko nam się ułożyło tak jak w tym roku. Spokój, harmonia, zdrowie, ciepło rodzinne, stała praca, a do tego działka, czasem jakieś wyjście na lub poza miasto i może wakacje. Jeśli o te chodzi, to w tym roku pragnąłbym Podlasie na kilka dni. Może się uda, zobaczymy. Nie planujemy nic większego bo postanowiliśmy z żoną, że rok 2011 będzie rokiem oszczędzania. Oczywiście też nic na siłę, ale przecież nasze wspólne marzenie jest kosztowne i trzeba jakieś kroki podjąć. Zatem, do przyszłego roku!

23 grudnia 2010

Życzenia


Niech Święta Bożego Narodzenia i Wigilijny wieczór
tak jak cały nadchodzący Nowy Rok
upłyną Wam w szczęściu i radości

22 grudnia 2010

Dylematy na poczcie

No i już wiem dlaczego przed świętami tworzą się kolejki na poczcie. Oto rozmowa między kobietą a panią w okienku. Szlag mnie trafiał, bo miałem przyjemność stać za tą klientką. No i wystarczy, że co druga osoba ma tego typu problemy i od razu kolejka do okienka rośnie.

- Czy macie może znaczki świąteczne?- pyta klientka
- Tak oczywiście- odpowiada uprzejmie pani w okienku
- To ja poproszę może z trzy
- Na zwykły list?- pani podaje znaczki
- A takie jakieś szare są
- Takie w tym roku wydali
- A no bo jakie życie takie i znaczki- uskarża się klientka
- To wszystko?- pyta się pani z okienka
- Może jeszcze bym za granicę poprosiła
- Ale nie mamy już świątecznych
- Jak to? To jak mam wysłać życzenia?
- Mogę Pani dać tradycyjne znaczki
- A nie można jakoś tych połączyć- drąży temat klientka
- To musiałaby Pani nakleić aż po cztery znaczki
- Ale nic nie szkodzi. Niech ta koperta będzie kolorowa
- To ile tych zagranicznych?
- Niech też będą 3
- Proszę zatem nakleić po dwa takie i dwa takie- podaje pani znaczki
- A zamiast tych nie ma bardziej kolorowych?
- Nie, tylko tak może Pani je połączyć aby dały odpowiednią kwotę
- No to szkoda. Bo wie Pani święta idą i powinno być kolorowo
- Nic nie poradzę, skończyły nam się świąteczne o innych nominałach

21 grudnia 2010

Coraz bliżej święta

Daje się odczuć świąteczną bieganinę. Weekend upłynął jeszcze rodzinnie, na spokojnie. Ale wraz z poniedziałkiem się zaczęło. Pakowanie prezentów, a i tak jeszcze nie wszystkie skompletowane, pralka pierze to i później trzeba to wyprasować, pierniczków za mało więc trzeba dorobić, szybko po zakupy bo pieluch i mleka dla dziecka nie starczy na święta, mieszkanie czeka na sprzątnięcie. Do tego ciągle nie po drodze do apteki a recepta już leży prawie tydzień, awizo pojawia się w skrzynce a na poczcie kolejki, w pracy dłużej trzeba zostać bo koniec roku tuż tuż, dziecko od babci odebrać, pomiędzy wszytko wlepiona spowiedź święta. Na mieście tłoczno i korkowo, śniegiem wczoraj sypnęło i paraliż się zrobił, wyczuwa się nerwową atmosferę i chociaż do świąt jeszcze pełne 3 dni to okazuje się że tylko 3 dni. 
I tak historia powtarza się co roku. I ja się powtórzę- nie ma to jak wyjechać daleko od wszystkiego i nie przejmować się całą tą otoczką i "magią" Bożego Narodzenia. Może kiedyś tak zrobimy.

17 grudnia 2010

Lech- Braga

Przed momentem w pracy emocjonowaliśmy się losowaniem par 1/16 Ligi Europejskiej. Lech wydaje mi się szczęśliwie trafił na portugalski Sporting Braga. Co ciekawe, zapewne oba zespoły są przekonane że mają łatwego rywala. Lech jest obecnym mistrzem kraju, a Braga wicemistrzem, ale zarówno Lech jak i Sporting w tym sezonie spisują się słabo w krajowych ligach, za to są rewelacją w rozgrywkach europejskich. Wśród graczy obu zespołów nie ma gwiazd. To świadczy tylko o tym, że spotkania będą zacięte, wynik praktycznie każdy z możliwych. Oj będzie się działo już w lutym 2011. Może to nie jest zespół tak medialny jak FC Liverpool lub Bayern Leverkusen, ale jak mamy patrzeć pod kątem ewentualnego awansu do kolejnej fazy rozgrywek, losowanie uważam za bardzo szczęśliwe. A na Anglików jeszcze przyjdzie czas, bowiem w przypadku awansu do kolejnej rundy lechici zmierzą się ze zwycięzcą pary Sparta Praga - FC Liverpool.

15 grudnia 2010

Gdzie najtaniej kupisz na święta

Taki właśnie dziś widziałem artykuł na jednym z portali internetowych. Może by mnie to tak nie poruszyło gdyby nie jego fragment, w którym jest napisane że za konkretny koszyk zakupów na święta w najtańszej obecnie sieci handlowej zapłacimy 205,97zł., a w najdroższej aż 393zł. Różnica trzeba przyznać kolosalna jak na pojedyncze zakupy. Zatem nasunęło się pytanie jak to jest z tym oszczędzaniem? Czy faktycznie można aż tak zaoszczędzić na codziennych zakupach jeśli tylko baczniej przyjrzymy się cenom na etykietkach? 

Jeśli tak jest, to oszczędności mogą być spore jeśli je przełożymy na okres całego roku. Artykuł może troszkę naciągnięty, może to tylko ukryta reklama pewnych marek, sieci handlowych, ale może faktycznie można poszukać oszczędności w życiu codziennym. Z kolei aby to nie było przejście na mortadelę do wczorajszego chleba z przeceny, a na obiad gulasz z taniej kiełbasy. Jestem po prostu ciekawy czy uda się coś uszczypnąć a jednocześnie aby nie spadł poziom życia. Bo naprawdę przycisnąć pasa wielkim kosztem można, ale czy jest sens rezygnować z kawałka polędwicy na rzecz tańszej wędliny której nie lubimy. Może po prostu poszukać podobnej wędliny u tańszego producenta?

No cóż, chyba pokuszę się o taką analizę własnego koszyka zakupów i wydatków. Czy naprawdę można znaleźć oszczędności ale jednocześnie aby stopa życiowa nie spadła. Czy pewne wydatki można było uniknąć, czy są substytuty które jakością nie odstępują oryginałom. Już dziś z żoną ruszamy na zakupy ponoć do tej najtańszej sieci. Zobaczymy w takim razie. Oszczędności czas zacząć!

12 grudnia 2010

Gospel Joy

W piątek udało nam się wyrwać na koncert Gospel Joy. Koncert o tyle niezwykły, że całość była rejestrowana pod nagranie płyty DVD. Pierwszy raz uczestniczyłem w takim wydarzeniu i muszę przyznać, że dosyć ciekawe doświadczenie. O ile w przypadku wielkiego show gwiazd typu Madonna, Britney Spears czy U2, wszystko jest montowane na żywo i nie ma mowy o powtórkach, podwójnych ujęciach, tak tutaj nagranie miało zupełnie inny charakter. Sam jestem ciekawy jak pewne rzeczy zostaną zmontowane, jak to wszystko wyjdzie na DVD z koncertu.
Mimo specyficznego charakteru i długości nagrania takich koncertów i tak bardzo mi się podobało. Jak zwykle ze sceny Gospel na publiczność przenosiła się żywiołowość występu. A całość uświetniła także obecność gwiazd, którymi byli Mietek Szcześniak, David Stevens oraz producent całego przedsięwzięcia- bardzo energiczny Brian Fentress. Kto nie był, niech żałuje. A namiastka atmosfery takiego koncertu to już na wiosnę na płycie DVD na której może i siebie wypatrzę w tłumie.



No i jeszcze fragment amatorskiego nagrania z udziałem Davida Stevensa.

10 grudnia 2010

Marzenia

Ostatnio chodzę troszkę przymulony. To wynik ciągłych rozmyślań, analiz, kalkulacji. Wszystko przez to, że z żoną stoimy przed ważną, powiedziałbym jak do tej pory życiową decyzją. A nie jest łatwo takie podejmować. Zbyt pochopny ruch może wiele kosztować a nieprzemyślana decyzja może mieć złe skutki. Tym bardziej, jeśli za decyzją stoją duże pieniądze. Duże to pojęcie względne oczywiście- wszystko zależy od punktu widzenia. Ale jeśli dodam że chodzi o kupno mieszkania to oczywiście zmienia postać rzeczy. Marzy nam się większe mieszkanko. Chociaż to nasze jest przytulne, miłe i pełne ciepła to jednak powoli robi się ciasne. 
Niestety za taką decyzją stoi wiele niepewności: czy uda się dobrze kupić, czy uda się obecne dobrze sprzedać, czy to właściwe miejsce aby zamieszkać na dłużej, a co ze zdolnością kredytową, czy zdrowie dopisze aby spłacić kredyt, czy praca będzie, czy to nie za duże obciążenie domowego budżetu itd. Kilka lat temu kupując obecne lokum też były wątpliwości, rzuciliśmy wszystko na jedną kartę i okazało się, że wcale nie było tak strasznie. Teraz obawy również są ale nie wiemy czy jesteśmy gotowi poddać się próbie nerwów i przeciwstawić się przeciwnościom.
Marzenia są po to aby je spełniać. Wierzę że nam się uda. Tylko nie wiem czy to jest jeszcze ten moment. Czy teraz przyszedł czas, czy może jeszcze troszkę poczekać zbierając fundusze. Jednego wieczoru moja żona powiedziała: oddajmy sprawę w ręce losu. Zabrzmiało jak jakaś wyrocznia. Ale może faktycznie tak powinno być? Więc narazie czekamy, zobaczymy co nam ten los zgotuje.

8 grudnia 2010

Piękno futbolu

To jest coś niesamowitego. Tego się nie zapomina, tym się żyje. Nie często zdarza się aby ktoś tworzył tak piękną historię krajowego futbolu. Wobec braku sukcesów polskiej piłki nożnej takie wydarzenia na długo pozostają w pamięci. Warto je powtarzać, bo niewątpliwie przysporzyły wiele emocji, radości i nadziei.

1 grudnia 2010

Przejechali się... po lodzie

No i przejechali się. Chcieli zarobić, a mogą na tym stracić. Myślę o kibicach Lecha Poznań. Biletów na mecz w sprzedaży otwartej nie było, bo w sprzedaży zamkniętej najwięksi fani zespołu wykupili całą pulę. Wielu z nich kupiło znacznie więcej biletów licząc na zarobek na czarnym rynku. Widząc ceny biletów z drugiej ręki na niedawny mecz z Manchesterem City zwietrzyli szansę na łatwy zarobek przy okazji dzisiejszego meczu z Juventusem.

Tymczasem bilety są masowo wyprzedawane a chętnych na nie może zabraknąć. Jeszcze kilka dni temu ceny wahały się w granicach 400-500zł. za wejściówkę, wczoraj można było dostać już po 230-250zł., a dziś proszą się o sprzedaż po ich nominalnej cenie zakupu czyli za 170zł. Być może aby Ci co mają jeszcze spory zapas biletów aby odzyskać część utopionych pieniędzy będą sprzedawać je jeszcze taniej. Ale nie tylko pseudohandlarze sprzedają wejściówki. Swoich pozbywają się także ludzie o zdrowym rozsądku. Wielu kibiców bowiem przeraża myśl siedzenia na stadionie, kiedy to zapowiadana temperatura ma wynieść -12 stopni, a odczuwalna przy wietrze nawet -20 stopni. No i weź tu siedź, stój czy nawet skacz w takich warunkach przez 90 minut. Na samą myśl zimno się robi.

Mnie co najwyżej może dziś zmrozić chłodzące się już piwko. Bo mecz zamierzam obejrzeć w ciepłym mieszkanku z browarkiem w ręku. Nie straszne mi mrozy na stadionie oraz późnowieczorne powroty do domu. Nie zazdroszczę też chłopakom biegającym po boisku.

- A jak piłkarze Juventusu przygotowują się do meczu z Lechem?
- Aby się zaaklimatyzować spali w lodówkach.

  © Blogger template 'Isolation' by Ourblogtemplates.com 2008

Back to TOP