31 stycznia 2011

Szczurzy problem

Wczoraj oglądałem w telewizji "Alarm dla Paryża". Jest to film opowiadający o pladze szczurów jaka pojawiła się w Paryżu w momencie gdy zastrajkowały służby oczyszczania miasta. Sam film nie wzbudził we mnie pożądanych emocji, jak dla mnie słabo zrealizowany i to co oglądałem, to brałem wszystko z przymrużeniem oka. Nie mniej jednak fakt jest taki, że dla Paryża to nie jest mały problem. 
Należy pamiętać, że Paryż to podwójne miasto. Jedno, które widzimy własnym okiem, które znamy od zawsze. Drugie natomiast zaczyna się tuż pod powłoką chodnika. Obszar, na którym stoi Paryż, przypomina dziś ser szwajcarski. Podziemia miasta są rozległe i różnorodne: od naturalnych jaskiń i podziemnych rzek, przez setki kilometrów tajemniczych kamieniołomów rzymskich i późniejszych, kopalnie gipsu i wyrobiska, krypty i piwnice, sieć wodociągów i kanałów, schron przeciwatomowy pod Sorboną, na tunelach metra i rozległych podziemnych parkingach samochodowych skończywszy. Wszystko to sprawia wrażenie odrębnego miasta. A takie środowisko bardzo sprzyja istnieniu masy szczurów. Ile? Trudno oszacować, ale fachowcy wypowiadają się, że nawet czterokrotnie więcej niż samych mieszkańców stolicy Francji. Samo miasto liczy ponad 2mln mieszkańców, ale cała aglomeracja to już 12mln ludzi. Tak więc czyżby Paryż krył pod sobą populację aż 40mln szczurów?

Po filmie zacząłem się zastanawiać jak to wygląda w Poznaniu. Nie znalazłem nigdzie informacji na temat ilości szczurów w moim mieście. Na pewno zdecydowana ich większość żyje w okolicach Jeżyc, Łazarza i starego Grunwaldu. Oczywiście z punktem kulminacyjnym w okolicach Starego Zoo. Dlatego też niedoszła likwidacja tegoż zoo wywołała obawy że Poznań zaleje fala szczurów. Co jakiś czas dają znać o swojej aktywności właśnie we wcześniej wspomnianych okolicach. A to pojawią się w piwnicach, czasem w mieszkaniach w suterynie, to przegryzą kable, a to ziemia się zapadnie w miejscach gdzie wyżłobiły tunele.

Nie pisałbym o tym gdyby, raz nie ten film który wczoraj oglądałem i dwa, gdyby nie to że w zeszłym tygodniu miałem okazję spotkać się ze szczurem. Niedaleko od mojego bloku- raptem około 20 metrów. Jednak jego kryjówką póki co był... sklep. Celowo nie piszę jaki, aby nie robić antyreklamy. Wyskoczył sobie gryzoń z niewielkiej szpary w elewacji budynku i spacerował wzdłuż płotu. Chciałem go nagrać na telefon komórkowy, ale niestety zlewał się z otoczeniem i dość szybko uciekał przede mną. Ostatecznie schował się w nadkolu zaparkowanego samochodu. Pojawiła się u mnie wówczas wątpliwość- czy fakt spotkania szczura w miejscu publicznym powinienem zgłosić? A jeśli tak to gdzie? Bo chyba nie angażować Straży Miejskiej dla jednego szczura. A może nie jednego? Kto wie ile ich się znajduje w kryjówce. Poza tym jak udowodnię że z dziury w budynku wyszedł szczur?

21 stycznia 2011

Dzień Babci i Dziadka

Dziś Dzień Babci, jutro swoje święto obchodzą Dziadkowie. Niestety moim Babciom i Dziadkom życzenia mogę tylko przekazać w modlitwie, bo żadnej z tych osób już nie ma wśród nas. Jednych wspominam lepiej, innych gorzej. O każdym mógłbym coś powiedzieć: kto robił najlepszą pomidorową na świecie, kto mi zawsze kupował gazowany tonik jak szliśmy na zakupy, kto mi dawał ukradkiem pieniądze na hogi-gogi (hot-dogi), kto dawał się ograć w chińczyka, kto zawsze częstował landrynkami, kto robił prasowane ziemniaki, kto zabierał na przejażdżkę furmanką, kto starannie odkrawał tłuszczyk z szyneczki dla wnuczka. I tak mógłbym wymieniać, wspominać. Wszystkich pamiętam doskonale.

Ale i tak będziemy świętować. Nasza córeczka ma jeszcze i Babcie i Dziadków. I chciałbym aby tak pozostało jak najdłużej. Aby poznała ich jak najlepiej. I aby jak ja po 30 latach mogła powiedzieć o Nich same ciepłe słowa. Tak więc dużo zdrówka Babciu Maniu, Gosiu i Teresko oraz Dziadku Mieciu i Tadziu.

19 stycznia 2011

Oszczędności- chleba naszego coraz droższego

Właśnie doczytałem, że zdrożeje chleb. Nie jest to rzecz dziwna, bo ceny co chwilę idą w górę. Ale w wyniku zeszłorocznych powodzi jest mniej zboża, przez co mąki jest mniej i jest droższa. Ponadto drożeje energia elektryczna i benzyna, więc przewiduje się, że w maju 2011 cena bochenka chleba sięgnie nawet 5zł.
Jeśli faktycznie za bochenek chleba będzie trzeba aż tyle zapłacić to najzwyczajniej będzie trzeba poszukać jakiś alternatywnych rozwiązań. U mnie w domu póki co nie jemy dużo chleba i bochenek starcza na 2 dni, więc dawać to będzie wydatek 75zł. na miesiąc.  Znam jednak rodziny, gdzie dziennie kupuje się po 3 bochenki co daje już imponującą kwotę 450zł. miesięcznie za samo pieczywo. Zaznaczam jednak, że to dotyczyć będzie bochenka zwykłego chleba.

A jak wygląda to dziś? Kupuję chleb nie kierując się ceną, a jakością i walorami smakowymi. W tej kwestii póki co oszczędności nie dokonuję. Najczęściej kupuję chleb pszenny z Rogoźna, z Dopiewa (tutaj także maślany), z piekarni Złoty Rożek, a kiedy mam tylko możliwość to moim zdaniem najlepszy obecnie- z piekarni Piskorskiej. Ceny kształtują się w granicach 2,50-2,80 za bochenek. Taniej znajdę produkcji Fawora lub Piekpolu- cena około 2,20 ale nie odpowiadają mi pod kilkoma względami. 

Tak więc w kwestii chleba zawsze przedkładam jakość i smak ponad cenę. Nie rzadko w domu goszczą również wypieki Złotego Rożka- chleb cebulowy, wieloziarnisty, słonecznikowy, zakopiański. Wówczas bochenek kosztuje już 4,10- 4,40. Zastanawia mnie więc jaka będzie ich cena w maju, skoro chleb zwykły  kosztować będzie 5zł. Jest jeszcze możliwość samodzielnego wypieku- ponoć ostatnio coraz modniejszy sposób na pieczywo. Nie próbowałem, ale jeśli będę musiał wydawać krocie za kawałek tego co lubię, zacznę się zastanawiać czy taniej nie wyjdzie domowa produkcja.

14 stycznia 2011

Tunel strachu

Po lekturach Stephena Kinga z miłą chęcią wróciłem do swojego ulubionego autora którym jest Dean Koontz- jak już wcześniej wspominałem jak dla mnie zdecydowanie lepszy niż King. Książkę którą przeczytałem był "Tunel strachu". Należy do jego starszych bestsellerów, ale jeszcze dotąd nie miałem okazji jej przeczytać.

Jeśli miałbym się pokusić o recenzję- to szybko zauważyłem, że różni się nieco od stylu do jakiego przyzwyczaił mnie Koontz. Jak się okazało po epilogu, książka napisana została dla pieniędzy. Tak, tak, pisarze też muszą z czegoś żyć i Koontzowi została swego czasu złożona atrakcyjna oferta aby napisał książkę na podstawie scenariusza filmu który miał wejść na ekrany. Premiera filmu się opóźniła, książka wydana została wcześniej i stała się hitem.

Opowiada o kochającym się rodzeństwu które jest terroryzowane przez matkę- fanatyczkę religijną. Dzieci nie wiedzą jednak, że jej zachowanie kryje za sobą tajemnicę sprzed kilkunastu lat. Dowiadują się o tym kiedy przyjeżdża do ich miasteczka lunapark. Wówczas jednak muszą zdać się sami na siebie i walczyć o swoje życie, a wszystko za sprawą błędów ich matki z przeszłości.

Jak wspomniałem, książka nieco różni się o tego do czego przyzwyczaił mnie Koontz. Chwile grozy przeżywamy praktycznie na samym początku powieści oraz w scenie finałowej. Jednak widać że gdyby Koontz sam wymyślał fabułę- zakończenie byłoby zupełnie inne. Ja czytając ostatnie strony "Tunelu strachu" dostrzegłem zupełnie inne możliwości dla mistrza horroru, dodatkowe wątki których na próżno się spodziewałem. Bardzo łatwo też można było przewidzieć dalszy scenariusz akcji co dla Koontza jest raczej rzadkością. Nie mniej jednak książkę po bardzo dobrym początku i od pewnego dalszego momentu dobrze się czyta, i im bliżej akcji finałowej tym bardziej wciąga.


11 stycznia 2011

Blog Roku 2010

Kochani,
Mój drugi blog (Szlakiem Petitka) zgłosiłem do konkursu na BLOG ROKU 2010.
Jeśli ktoś uzna, że chce dołożyć swoją cegiełkę na cel charytatywny a jednocześnie zagłosować na mój blog może wysłać SMS na numer 7122, o treści D00057.
Z jednego numeru można wysłać tylko jednego SMSa. Całkowity koszt SMSa to 1,23PLN a cały dochód idzie na cele charytatywne.

10 stycznia 2011

Oszczędności- nie gazuj!

Czy istnieje coś takiego jak ekojazda? Jeszcze niedawno wydawało mi się to zupełnym mitem dopóki sam nie spróbowałem. Ku mojemu zaskoczeniu wystarczy dostosować swoją jazdę do pewnych reguł, aby ostatecznie zanotować mniejsze zużycie paliwa. 

Jazda eko to jazda maksymalnie płynna. Uważna obserwacja drogi i wczesna reakcja, a także umiejętność przewidywania, co się stanie na planowanym torze jazdy, umożliwia jazdę sprawną, z unikaniem gwałtownych hamowań i przyspieszeń. Wczesna reakcja na widoczną z daleka przeszkodę może ograniczyć się do delikatnego spowolnienia ruchu przez hamowanie silnikiem. Wystarczy zdjąć nogę z pedału gazu. Od tego momentu komputer odetnie dopływ paliwa do silnika, jazda odbywać będzie się "za darmo".

I tak badając czy to się sprawdza, rygorystycznie dostosowałem się do zasad:

1. Jedź na najwyższym możliwym biegu, na najniższych możliwych obrotach. Zalecenie jazdy na piątym biegu przy prędkości 50km/h nie powoduje wbrew opiniom, że silnik się "zamuli". Wtedy właśnie, kiedy jest on mocno obciążony i najefektowniej wykorzystuje każdy gram paliwa, pracuje najoszczędniej.
2. Włączaj wyższy bieg najpóźniej po osiągnięciu 2500 obr./min w silniku benzynowym lub 2000 obr./min w silniku Diesla.
3. Przyspieszaj dynamicznie, bez gwałtownych zrywów.
4. Nie jedź na luzie- jeśli planujesz zatrzymanie lub spowolnienie ruchu, tocz się na biegu, bez naciskania pedału gazu.
5. Bądź przewidujący- unikaj zbędnych hamowań.
6. Nie przekraczać prędkości na autostradzie powyżej 120km/h. Zwiększenie do 140km/h powoduje wzrost paliwa o 20%, ponieważ opór powietrza rośnie z kwadratem prędkości.
7. Do powyższych zasad powinno się jeszcze dodać aby nie włączać zbędnych odbiorników prądu w aucie, ograniczać klimatyzację, nie obciążać zbytnio samochodu zbędnymi ciężarami, zachować prawidłowe ciśnienie w oponach, ograniczać opory areodynamiczne (zbędne bagażniki, relingi, itp.)

Należy zawsze pamiętać, że w sytuacji zagrożenia na drodze zapominamy o powyższych zasadach i robimy wszystko, aby nie doszło do kolizji czy wypadku.

I co z tego wyszło? Zaskakujący dla mnie wynik, że to faktycznie działa. Badałem w ten sposób swoją jazdę. Dodam, że pomiary dokonywane były w podobnych warunkach aby przypadkowe czynniki jak pogoda czy teren jazdy nie wypatrzyły wyników. Rezultat jaki otrzymałem pozwolił mi na oszczędność nawet do 12% zużytego paliwa. Co to daje? Przy dzisiejszych cenach paliwa oszczędna jazda pozwoli na zatrzymanie w kieszeni około 5zł. na 100km. Teraz to już wszystko zależy od tego ile kto jeździ samochodem. Zakładając że rocznie przejeżdżam samochodem około 15tys kilometrów daje mi to oszczędność 750zł. w ciągu 12 miesięcy.

Teraz pozostaje pytanie, czy owe 750zł. jest warte takiej jazdy. Zaznaczyć bowiem trzeba, że pokonywanie dotychczasowych odcinków na pewno wydłużyło się w czasie. Prędkość mniejsza, wolniejsze przyspieszenia powodowały, że nie zawsze zdążyłem na zielone światło, nie wciskałem się pomiędzy inne samochody, nie startowałem ze skrzyżowań tak aby zdążyć przed kogoś na kolejnym skrzyżowaniu. Na pewno ekojazda jest spokojniejszą i bezpieczniejszą, daje większe poczucie swobody, jednakże na pewno nie jest dla osób, które działają pod presją czasu. Wybór pozostawiam kierowcy. Jeśli jednak komuś dotarcie do celu 15 minut później nie robi różnicy warto zastanowić się nad tą opcją oszczędności. A przynajmniej  wówczas kiedy tylko to możliwe warto spróbować właśnie ekojazdy.

  © Blogger template 'Isolation' by Ourblogtemplates.com 2008

Back to TOP