23 marca 2011

Dieta Dukana

Kilkanaście dni temu wspominałem o tym, że panuje obecnie ogromne parcie na wszelkie diety. No i ja również postanowiłem spróbować. Spośród wszelkich preparatów, herbatek i rodzajów diet wybrałem sobie Dukana. Dlaczego? Spodobało mi się jedno zdanie: "Można jeść tyle ile się chce i o każdej godzinie bez względu na porę dnia czy nocy". Oczywiście cały sęk w tym, aby jeść tylko produkty z listy.

Dieta Dukana polega na spożywaniu większej ilości protein niż dzieje się to zazwyczaj. Cały proces jest podzielony na cztery etapy, z których pierwszy (na szczęście najkrótszy) charakteryzuje się największą surowością. Osobiście traktuję to jako doskonałą zabawę, a rezulaty dodatkowo cieszą. Przez 17 dni zrzuciłem 6kg. Może i mogłoby być więcej, ale aż tak ostro nie podchodzę do zasad i niekiedy dopuszczam się odstępstw. A to żółty serek, a to ketchup się znalazł w jedzeniu, serek feta z większą zawartością tłuszczu, a i jabłko w surówce było czy piwko na wieczór. A mimo wszystko efekt i tak jak dla mnie zaskakujący.

Czy prócz zgubionych kilogramów zaszły jeszcze jakieś zmiany? Oczywiście! Pasek zapinam jedną dziurkę wcześniej, czuję się mniej ociężały i mam zdecydowanie lepszą przemianę materii. No i jestem dumny, że tyle czasu przetrwałem bez coca coli. To było największe wyrzeczenie. Na pewno moja dieta jednak nie będzie trwała wiecznie. Przecież święta idą i w ogóle. Ale jak zawsze mi przybędzie kilka kilogramów wystarczą dwa tygodnie z Dukanem i już się ich pozbywam.

17 marca 2011

Mąż

Kolejna książka Dean Koontz'a przeczytna. Jak na moje możliwości to mogę powiedzieć, że ją pochłonąłem. Zupełnie inna od wszystkich dotychczasowych książek tego autora jakie miałem okazję czytać. Bardziej zakrawała o kryminał niż o thriller. Ale wcale nie brakowało w niej momentów zaskoczenia. Praktycznie trzymała w napięciu aż do końcowej sceny odbicia żony z rąk porywaczy.

Pewien uczciwy i żyjący zgodnie z wszelkimi zasadami etyki ogrodnik dowiaduje się, że porwano jego żonę. Porywacze żądają bajońską kwotę 2 milionów dolarów okupu. Ogrodnik ma zaledwie kilkadziesiąt godzin na to aby zebrać gotówkę i mieć nadzieję na odzyskanie żony. Dalsze jego losy prowadzą do jego brata, który okazuje się, że należy również do ciemnej strony świata przestępców. A ponieważ brat odkrył już swoje karty musi pozbyć się niewygodnego ogrodnika. Tak więc tytułowy mąż stara się nie tylko odzyskać swoją żonę ale i sam walczy o to aby przeżyć.

Świetna wciągająca akcja, super dawkowanie napięcia i co mnie ujęło w tej książce, to pokazuje jak człowiek jest w stanie walczyć wbrew sobie i wbrew pewnym zasadom. A to tylko po to aby być szczęśliwym.

15 marca 2011

Cieniste ognie

"Cieniste ognie" to książka Dean Koontz'a. Jak dla mnie to rewelacyjna powieść tego autora. Zawiera w sobie wszystko to, co lubię w jego książkach: zaskoczenie, dramaturgię, wartką akcję, tajemniczość i elementy nierealnego świata.

Pewnego dnia w Santa Ana w Kalifornii ginie w wypadku samochodowym Eric Leben, błyskotliwy naukowiec zajmujący się eksperymentami genetycznymi, prezes dynamicznej firmy, której badaniami niezwykle interesuje się Pentagon. Kiedy kilkanaście godzin później zwłoki mężczyzny w niewyjaśnionych okolicznościach znikają z kostnicy, jego żona Rachael nie kryje lęku. Doskonale wie, do czego posunął się Eric w swej obsesyjnej chęci zachowania młodości i obawie przed śmiercią. Tymczasem tego samego wieczoru w brutalny sposób zostają zamordowane dwie młode kobiety. Policja rozpoczyna śledztwo, którego rezultaty wskazują, że obie sprawy mają ze sobą związek.

Jednak w książce doszukałem się jakby innego przesłania. Tak jakby autor chciał przekazać, że nie należy poprawiać tego co stworzyła natura. Technika medyczna i chęć pokonania niedociągnięć genetyki posunęły się za daleko. Nie ma czegoś takiego jak nieśmiertelność, wieczna młodność. Nie będziemy na zawsze piękni, a wszelkie próby poprawienia ludzkich genów mogą okazać się zgubne. Ta książka do jakby apel, aby zacząć panować nad swoimi potrzebami, aby nie ingerować we własne ciało, bowiem może okazać się to groźniejsze niż nam się wydawało. Chcemy być piękni i młodzi a nagle wyjdzie z tego monstrum które będzie postrachem innych i będzie wywoływać odrazę wśród ludzi. Świat brnie do przodu i powoli sami przekonujemy się, że nie zawsze operacje plastyczne czy korekty własnego ciała wychodzą nam na dobre. Czy warto poddawać się zabiegom które mają nam poprawić samopoczucie, a de fakto stają się zmorą i utrapieniem do końca życia?

Świetna książka. Polecam!

13 marca 2011

W domu

Ciepło robi się na dworze, przychodzi prawdziwa wiosna, a ja będę w większości w domu siedzieć. A no jestem obecnie na przymusowym urlopie do końca tygodnia. Przymusowy, nie że mnie zakład pracy wysłał, ale nie ma kto z córką zostać. Babcia nam się rozchorowała na zapalenie oskrzeli, więc teraz na zmianę z żoną pełnimy dyżur przy córce. Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, ale nasza trójka również kolejno choruje. A to wirusówka, a to córeczka chora i praktycznie większość czasu jesteśmy uziemieni w domu i nie korzystamy z pierwszych pogodnych dni. Nawzajem się zarażamy i łapiemy co popadnie. Udało nam się wczoraj wyskoczyć na moment na działkę. Ogrom prac wiosennych mnie przeraża, a póki co nie zapowiada się, że uda nam się coś więcej zrobić.
Ale nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło, odpoczynek w domu również się przyda. Żona zaopatrzyła mnie w kilkaset stron dobrej lektury i tylko oby udało się chociaż coś z tego zaliczyć. Tak więc do przyszłej niedzieli laba. No i mam nadzieję, że wszelkie wirusy nas opuszczą na stałe aby w końcu cieszyć się pełnią nadchodzącej wiosny!

4 marca 2011

Dieta

Ostatnio wszędzie wokół mnie pojawia się słowo dieta. Nie wiem czym to jest spowodowane, czy zbliżającym się postem, czy taką modą, tym że zbliża się wiosna i zrzucamy z siebie płaszcze pokazując to co mamy pod spodem. A może jeszcze do tego dochodzi wczorajszy czynnik jak Tłusty Czwartek. W każdym razie w pracy ludzie odchudzają się stosując dietę (faceci również), w folderach reklamowych z marketów stawia się na to co fit i slim, w telewizji mówi się o pięknej figurze. Kiedyś kiedyś stosowałem dietę i to nawet z powodzeniem. Nie powiem nawet przez pewien okres czułem się dużo lepiej. Obecnie patrząc na siebie chyba troszkę przybyło tu i ówdzie. Może również powinienem wziąć się za siebie i troszkę pomajstrować przy zdrowej kuchni? Ciężko by mi było zrezygnować z wiejskiego chleba, kopca ziemniaków czy pysznej coca-coli która potrafi wlać we mnie strumień energii. A co z faszerowanym boczkiem do chleba i makaronem z sosem pomidorowym? Ogólnie jak już się zawezmę to mam silną wolę. Może warto spróbować? Jest weekend, muszę się z tym przespać. No bo kurcze jak inni to może ja też? Tylko pozostanie kwestia tego, na jakiego typu dietę postawić.

  © Blogger template 'Isolation' by Ourblogtemplates.com 2008

Back to TOP