21 grudnia 2009

Świąteczne zakupy

Okazało się, że z żoną jesteśmy ludzmi pracy i na 5 dni przed Wigilią Bożego Narodzenia nie mieliśmy jeszcze żadnego prezentu. Jakoś tak się stało w tym roku, że nie mieliśmy zbytnio czasu i możliwości. Więc pozostał nam dosłownie ostatni przedświąteczny weekend. Trudno. Dziecko odtransportowane do dziadków i nastawiliśmy się na kolejki, na tłok w markecie, może nawet rękoczyny i dantejskie sceny przy kasach. Nastawiliśmy się również na późnowieczorne i może nawet nocne zakupy.

Do podpoznańskiego marketu dojechaliśmy około godziny 20-stej. No i przywitał nas sznurek samochodów ciągnących się jeden za drugim, ale... w odwrotnym kierunku niż my. Wszyscy wracali już z zakupów, a do marketów jechali nieliczni. Całe zakupy opiszę w skrócie:
- poszukiwanie miejsca na parkingu- 0 minut (odległość od wejścia około 50 metrów)
- oczekiwanie na wózek na zakupy- 0 minut
- czas zakupów- około 2 godziny
- czas spędzony w oczekiwaniu do kasy- około 1 minuta

Dosłownie szok. Market owszem klientów mało nie miał w tym dniu, ale wszystko tak jakoś szło sprawnie, bez nerwów zbędnego przepychania się. Dlaczego zakupy trwały aż 2 godziny? Bowiem bez pośpiechu można było wszystko wziąć do ręki, obejrzeć, każdą rzecz po kilka razy sprawdzić w czytniku cen, odłożyć, wrócić się ponownie. Totalny luz. Aboslutnie to mnie zaskoczyło. Przyznaję się, że po tym co głosiły media miałem obawy jak to wszystko będzie wyglądać. Nigdy z tym nie czekałem do ostatniego momentu. Widać chyba, że w przyszłym roku będzie trzeba powtórzyć manewr i z kupowaniem prezentów wstrzymać się do ostatnich dni przed świętami. Nawet już wyprzedaże były: wybrane zabawki i wszystkie dekoracje świąteczne minus 50% oraz wszystkie słodycze związane ze świętami minus 30%.

1 komentarze:

Anonimowy 21 gru 2009, 14:16:00  

Brzmi jak wygrana w loterie:-)//magusia72

  © Blogger template 'Isolation' by Ourblogtemplates.com 2008

Back to TOP