Przeczekać ten czas
Piękne słoneczko na błękitnym niebie. Wokoło spokój, cisza, przerywana tylko cykaniem świerszczy. Jak sięgnąć okiem to widać tylko zieloną łąkę poprzecinaną niebieskimi wstążkami wody, za którymi stoi ściana lasu. To z jednej strony. Z drugiej natomiast niewielki zameczek z fosą, a właściwie współczesna jego rekonstrukcja. W oddali drewniane zabudowania z pochyłymi płotkami obejścia, karczma, wiejskie czworaki, obraz sielskiego średniowiecznego życia. Najbliżej mnie żona- oboje siedzimy na ławeczce w cieniu drzew, skryci przed pełnym słońcem.
Tak- to jest sen dzisiejszej nocy. Gdzie mnie przeniosło? W miejsce jak najbardziej realne, istniejące, daleko od domu. Piękny obrazek podlaskiego krajobrazu. Najgorsze to było się przebudzić z tego snu i zobaczyć za oknem prawdziwą zimę z kilkunastostopniowym mrozem. Na ogół nie próbuję interpretować snów, ale dziś zastanowiło mnie dlaczego akurat to mi się przyśniło? Tęsknota? Ale za miejscem czy za czasem?
Jedyne co mi przychodzi do głowy to chyba troszkę przemęczenie w pracy. Brakuje nieco odpoczynku. Ale nie takiego leniuchowania w domu. Pojechałbym sobie gdzieś zregenerować siły, powdychać świeże powietrze, pozachwycać się przyrodą. Ale póki co pogoda nie napawa optymizmem. Do pierwszych wiosennych promieni słońca jeszcze daleko, chociaż tak naprawdę prawdziwa zima jeszcze się nie zaczęła. No cóż, trzeba przeczekać. Oby do wiosny. Już będzie lżej jak pojawią się pierwsze pąki na drzewach a spod zimowego płaszcza śniegu zaczną przebijać się wiosenne kwiatki... wracam do pracy. Na szczęście jutro weekend.
0 komentarze:
Prześlij komentarz