21 czerwca 2011

Powrót do normalności

Ostatnie dni są ciężkie. Począwszy od weekendu, kiedy to okazało się, że gorączka z jaką zmaga się córka to były początki zapalenia jamy ustnej. I to na moje dosyć mocnego zapalenia. Co to oznacza? Że dziecko non-stop marudzi, w nocy nie śpi, nie je, nie pije, nie pozwala siebie dotknąć. A co to oznacza dla rodzica? Totalną niemoc, bezradność, frustrację i potężne zmęczenie. Tak więc zawsze oczekiwany weekend był naprawdę próbą wytrzymałościową.
Do tego skończyło się zwolnienie L-4. Wróciłem do pracy a tutaj wszyscy rzucili się na mnie niczym hieny na padlinę. Z każdej strony rozszarpywany z tysiącami pytań, problemów, użalania się. Niestety nic nie poradzę, że nikt mnie godnie nie zastąpił. W każdym razie po godzinie pracy miałem dość. Po 3 godzinach czułem się jakby przeciśnięto mnie przez magiel, a po całym dniu pracy byłem totalnie wyeksploatowany. Do tego napięcie nerwowe i presja jaka została wywołana na mojej osobie przywróciła bóle kręgosłupa i karku. Wieczorem padłem nieświadomy niczego co się wokół dzieje. Pierwszy raz od tygodnia przespałem całą noc!
Dziś powoli wchodzę na swoje normalne tory i w swój zwyczajny tryb. Miejmy nadzieję, że koniec tego tygodnia będzie zdecydowanie lepszy.

14 czerwca 2011

Nad morzem


W weekend udało nam się wyskoczyć nad nasze polskie morze. Nie aby ktoś pomyślał, że może nadużywałem swojego L-4. Ale ten wyjazd już był dużo wcześniej zaplanowany. Nasza córeczka była tam z dziadkami i już dużo wcześniej jej obiecaliśmy że przyjedziemy ją odwiedzić. Zawsze powtarzam, że lubię nasz Bałtyk, ale najlepiej poza szczytowym sezonem i nie dłużej jak 3-4 dni. Najważniejsze to aby zaczerpnąć nieco innego powietrza, posiedzieć troszkę w piachu, pospacerować, zaliczyć przysłowiową rybkę i właściwie na tym wystarczy. Nawet udało nam się zaliczyć zachód słońca.


Niestety jednak nie do końca wyjazd był na luzie. Natalka złapała wirusa i właściwie nasz już wspólny pobyt był pod znakiem kataru, gorączki i kaszlu. Poza tym ja się nie najlepiej czułem, bo jednak kręgosłup nie jest w pełni sił. A 4 godziny jazdy samochodem dały taki efekt, że 2 dni zmagałem się z potwornym bólem. Teraz ponownie siebie oszczędzam i bardzo liczę na rehabilitację.
W każym razie ten wyjazd to fajny przerywnik w codzienności. Nie mówię, że od pracy, bo w tej nie byłem już od 10 dni. No i jak zwkle Darłówko miło zaskoczyło- spokój, brak hałaśliwych dyskotek, bez tłumów, spokojne beztrosko biegnące godziny. A to właśnie lubię. No i oczywiście nie mógłbym nie wspomnieć, że w tym roku towarzystwo kobitek dopisało. Wyjątkowo śmiałe w odkrywaniu swoich wdzięków i prezentacji nowych trendów w modzie plażowej 2011.

8 czerwca 2011

Galactic Party


Co prawda od weekendu już troszkę minęło, ale warto się pochwalić, że w sobotę miałem okazję uczestniczyć w Spotkaniu Allegro. Jest to oczywiście spotkanie dla chętnych osób, które w jakiś sposób działają na Allegro. Forma spotkania się w realu osób sprzedających, kupujących, jak również okazja aby osobiście spotkać się z pracownikami tego portalu.

Jak zwykle nie zabrakło dobrego jedzenia. Mówię jak zwykle, chociaż było to dopiero moje drugie tego typu spotkanie odkąd gdzieś tam zaistniałem na tej platformie internetowej. W każdym razie jeśli chodzi o jedzenie, różnorodność i wszelkie smaki- nie dało się wszystkiego przejeść.


Tegoroczne spotkanie odbyło sie pod hasłem Galactic Party. Tak więc cały wystrój był w iście kosmicznym stylu. W każdym detalu uczestnik miał wrażenie że przebywa w kosmosie, na statku kosmicznym lub przynajmniej w stacji nie z tego świata.


A całość imprezy uświetniła swoją obecnością również kosmiczna istota jaką jest Agnieszka Chylińska. Był to jej pierwszy koncert po urodzeniu dziecka. Tak więc z lekkimi obawami jak wyjdzie, ale jak zwykle na pełnym luzie dała czadu rozbawiając publikę. Mimo kilkumiesięcznej przerwy estradowej widać, że nadal jest w wielkiej formie.


Co prawda impreza trwała do samego rana. Alkohol lał się strumieniami, cała hala dudniła od muzyki DJ-a, ale nie z żoną nie zabawiliśmy aż tak długo. Przecież jestem na zwolnieniu L-4.

5 czerwca 2011

L4

No i jestem na L4. Dziwnie się z tym czuję, bo jakoś nie widzę siebie chorym. Ale celem zwolnienia jest to abym całkowicie odpoczął od pracy, zrelaksował się, zregenerował siły. Zero przemęczania, bez gwałtownych wygibasów. Ba! Nawet ciężkich zakupów nie mogę robić. Do tego rehabilitacja, ćwiczenia i być może od wtorku masaże. A wszystko ma mi przywrócić normalne funkcjonowanie kręgosłupa. A praca siedząca niestety temu nie sprzyja. Zobaczymy jak to będzie z tym byczeniem się przez 2 tygodnie.

2 czerwca 2011

Na sztywno

Ostatnio mniej wpisów, bo i chęci nieco mniejsze. Mianowicie od 3 tygodni zmagam się z bólem kręgosłupa. I to nie taki zwykły ból. Potrafi całkowicie sparaliżować moje codzienne czynności. Człowiek w nocy robi się sztywny, schodzenie z łóżka zajmuje kilka minut a dojście do łazienki w pełnym bólu. Momentami ręce opadają i człowiekowi się wszystkiego odechciewa. Bo jak tu powiedzieć córce że nie dam rady jej podnieść bo ból nie pozwala. Albo jak wytłumaczyć przypadkowemu obserwatorowi że ja nie niosę siatki z zakupami, a obok żona z wypchaną torbą. Nie czuję się z tym dobrze ani fizycznie (wiadomo), ani psychicznie.
Dziś kolejna wizyta u ortopedy. Póki co tylko leki i leki które uśmierzają ból. Ale kiedy je odstawię to życie jest po prostu do dupy. Bo boję się źle stąpnąć nogą, boję się kichnąć, nie mogę nosa wydmuchać bo wszystko boli.

  © Blogger template 'Isolation' by Ourblogtemplates.com 2008

Back to TOP