14 czerwca 2011

Nad morzem


W weekend udało nam się wyskoczyć nad nasze polskie morze. Nie aby ktoś pomyślał, że może nadużywałem swojego L-4. Ale ten wyjazd już był dużo wcześniej zaplanowany. Nasza córeczka była tam z dziadkami i już dużo wcześniej jej obiecaliśmy że przyjedziemy ją odwiedzić. Zawsze powtarzam, że lubię nasz Bałtyk, ale najlepiej poza szczytowym sezonem i nie dłużej jak 3-4 dni. Najważniejsze to aby zaczerpnąć nieco innego powietrza, posiedzieć troszkę w piachu, pospacerować, zaliczyć przysłowiową rybkę i właściwie na tym wystarczy. Nawet udało nam się zaliczyć zachód słońca.


Niestety jednak nie do końca wyjazd był na luzie. Natalka złapała wirusa i właściwie nasz już wspólny pobyt był pod znakiem kataru, gorączki i kaszlu. Poza tym ja się nie najlepiej czułem, bo jednak kręgosłup nie jest w pełni sił. A 4 godziny jazdy samochodem dały taki efekt, że 2 dni zmagałem się z potwornym bólem. Teraz ponownie siebie oszczędzam i bardzo liczę na rehabilitację.
W każym razie ten wyjazd to fajny przerywnik w codzienności. Nie mówię, że od pracy, bo w tej nie byłem już od 10 dni. No i jak zwkle Darłówko miło zaskoczyło- spokój, brak hałaśliwych dyskotek, bez tłumów, spokojne beztrosko biegnące godziny. A to właśnie lubię. No i oczywiście nie mógłbym nie wspomnieć, że w tym roku towarzystwo kobitek dopisało. Wyjątkowo śmiałe w odkrywaniu swoich wdzięków i prezentacji nowych trendów w modzie plażowej 2011.

2 komentarze:

Obiezy_swiatka 14 cze 2011, 23:29:00  

Fajny taki wypad :)
Mam nadzieję, że z kręgosłupem będzie coraz lepiej!
O.

holka7 20 cze 2011, 20:54:00  

Ale mieliście piękną pogodę, cudne widoki. Zdrówka życzę :-)

  © Blogger template 'Isolation' by Ourblogtemplates.com 2008

Back to TOP