29 czerwca 2010

Parada MPK

W ostatni weekend udało nam się uczestniczyć w ciekawym i dość niespotykanym święcie jakie miało miejsce w Poznaniu. Otóż Miejskie Przedsiębiorstwo Komunikacyjne w Poznaniu obchodziło swoje 130-lecie. Z tej okazji w mieście została zorganizowana wielka parada pojazdów komunikacji miejskiej- na ulice wyjechały zarówno te zabytkowe pojazdy, te które na codzień obsługują pasażerów jak i te nowoczesne które już niedługo pojawią się na poznańskich ulicach.

Przy dźwiękach Orkiestry Miasta Poznania przy MPK Poznań  i tłumnie zebranych mieszkańcach w korowodzie przejechały 23 pojazdy jakie przez ostatnie 130 lat można było spotkać na ulicach Poznania z tramwajem konnym na czele (z 1980 roku).


Za tramwajem konnym jechały pozostałe tramwaje oraz autobusy w kolejności od najstarszych do najnowocześniejszych. Jak zwykle duży entuzjazm i popularność zyskały najbardziej ukochane przez pasażerów: tramwaj "kanciak" oraz autobus "ogórek"



Wielkie zainteresowanie wywołał również "Tramino". Ten tramwaj jest obecnie testowany w stolicy Wielkopolski, a już w przyszłym roku pojawi się w regularnych liniach pasażerskich. Miasto przed zbliżającymi się Mistrzostwami Euro 2012 zakupiło 40 sztuk tych najnowocześniejszych pojazdów.


Prócz atrakcji związanych z prezentacją taboru MPK, otwarto dla zwiedzających starą zabytkową zajezdnię, gdzie po paradzie dalej świętowano w formie prawdziwego pikniku. Chętnych na odwiedzenie tej na codzień niedostępnej dla mieszkańców zajezdni było naprawdę wielu.



Mnie osobiście bardzo cieszyła wystawa tzw. zaplecza technicznego MPK. Na terenie zajezdni zostały wystawione pojazdy które rzadko widać na ulicach miasta. Pojawiają się one jedynie w przypadku awarii, wypadków lub wszelkich prac modernizacyjnych lub konserwatorskich. Mało tego- niemal do każdego takiego pojazdu można było wsiąść i usiąść za sterami aby zobaczyć jak to wszystko wygląda z drugiej strony.

23 czerwca 2010

RPA 2010

Od kilkunastu dni trwa wielkie święto fanów piłki nożnej na całym świecie. Ale muszę przyznać, że mi troszkę te mistrzostwa umykają przez palce. Pierwszy mecz zawsze rozegrany zostanie jak jeszcze w pracy jestem. Drugi mecz dnia to w trakcie powrotu do domu a później obiadu. A jak się trzeci mecz dnia rozpoczyna to najczęściej usypiam dziecko. Więc nie jestem jakoś w stanie śledzić poczynań piłkarzy na boisku. Jestem obecny w tych mistrzostwach ale troszkę z boku. Mianowicie śledzę bieżące wyniki, wydarzenia, troszkę analizuję teoretyczną grę, ale nie praktyczną niestety.
To widać zdecydowanie przełożyło się na moje obstawiania w zakładach bukmacherskich. Sensacyjne wyniki jak porażka Hiszpanii ze Szwajcarią, wymęczony remis Anglii z Algierią czy Włochów z Nową Zelandią po prostu przyprawił mnie o zawroty głowy. Na szczęście ja tylko w to się bawię i w takiej formie przyjmuję ten jakby nie było hazard. Ale od trzeciej rudny fazy grupowej karta się odwróciła i nie zawodzi mnie intuicja gracza. Zatem można powiedzieć, że mistrzostwa zaczynają dla mnie zyskiwać na atrakcyjności. Teraz dopiero zaczyna się prawdziwa gra, nie tylko na boisku. Oto dowody:


Z niecierpliwością czekam dnia dzisiejszego czy passa zostanie podtrzymana. Dla ciekawskich podaję swoje typy:

1. USA-Algieria - Liczę w końcu na przebudzenie USA i ich zwycięstwo. Z całym szacunkiem dla Algierii, ale tego meczu nie wygra

2. Słowenia- Anglia - Dobra passa Słoweńców się skończyła. Pewna wygrana Anglii i Słowenia odpada z gry. Nie kieruję się spekulacjami prasy, że w drużynie z wysp dzieje się coś niedobrego

3. Australia- Serbia - Nie liczę na niespodziankę i stawiam na wygraną Serbów. W tej fazie drużyna która straciła 5 bramek i strzeliła 1 nie ma co liczyć na urwanie nawet punktu dobrze poukładanej drużynie bałkańskiej

4. Gana- Niemcy - Ciężki mecz. Ale coś czuję, że Niemcy tego nie wygrają. Kolejny rewelacyjny wynik? Intuicja mi podpowiada wygraną lub remis Gany. Czyżby Niemcy z Francuzami wracali do domu tym samym samolotem?

18 czerwca 2010

Wakacje 2010

Dzisiaj pół nocy nie spałem a może i dłużej. A to za sprawą tegorocznych wakacji. Nie, nie, to nie podniecenie w związku z wyjazdem a raczej kłopot ze znalezieniem czegoś odpowiedniego. Nie wiem, czy człowiek się starzeje, czy za bardzo wybredny czy może jeszcze coś innego.
Nastawiliśmy się z żoną na konkretną miejscowość w Karkonoszach. Później okazało się, że jakoś wyszukane kwatery nie powalają, więc przenieśliśmy się do innej znanej miejscowości w Karkonoszach. Tam również nic nie mogłem wybrać. Zaczęło się szukanie poza centrum. I bo tutaj za małe pokoje, tu za drogo, nie ma kuchni, nie ma ogrodu dla dzieci, ciasno... I tym sposobem szukania rozciągnąłem na Sudety, nawet filtrowałem Małopolskę. A może tak agroturystyka?  Może Kaszuby, Mazury, Kurpie czy nawet Podlasie? Może już nie góry a jezioro, nawet przez myśl przeszedł wyjazd na Węgry. W sumie sam już nie wiem czego szukałem. I to mnie przyprawiło o bezsenność.
A przecież tak niewiele człowiek chce. A może ktoś zna świetne miejsce na pobyt z dzieckiem, gdzie będzie dużo atrakcji dla dwulatka, w tym obowiązkowo piaskownica, może inne dzieci. Nie najgorsze warunki z pełnym dostępem do kuchni lub aneksu. Takich miejsc jest wiele, a jakoś nie mogę nic znaleźć. Ech... dobrze, że idzie weekend.

11 czerwca 2010

Dziecięce dramaty

Czy powinno się oszukiwać swoje dziecko? Wiadomo, że nie. A jeśli chodzi o dobro dziecka, czy powinno się- trudno stwierdzić. Ja od wczoraj mam małe wyrzuty sumienia, ale utwierdzam się w przekonaniu, że działam w dobrej wierze. Otóż córeczka skończyła już 1 rok i 8 miesięcy, ale wciąż nie chciała się pozbyć swojego ulubionego smoczka. Niby jeszcze jest czas na to aby go odstawić, ale wczoraj sama przyczyniła się do okazji aby podjąć tę ciężką decyzję. Mianowicie będąc na balkonie najzwyczajniej wyrzuciła go z VIII piętra. Ogarnęło ją przerażenie, mnie zresztą też czy nie będzie płaczu. Starałem się wytłumaczyć, że właśnie wyrzuciła smoczka na zawsze. Chyba zamknęła się w sobie na moment i chyba doskonale rozumiała tę sytuację. Mimo wszystko zeszliśmy poszukać go na dwór. Ja jednak nie przyznałem się, że się odnalazł.

Od tej pory na myśl o smoczku mówi najzwyczajniej "papa". Wieczorem usnęła bez niego, chociaż widziałem jak zamartwia się i ciężko wzdycha na myśl o nim. Dziś już mówi nieco lepiej o smoczku "papa" i się uśmiecha. Drzemka również bez smoczka, spacer bez smoczka, przewijanie bez smoczka. Nie wiem czy się uda, jak długo ona wytrzyma i czy się nie złamie.

A może my z żoną się złamiemy? Okazja się nadarzyła, więc perfidnie ją wykorzystałem. Bardzo mnie to boli- normalnie jakbym zabrał dziecku najwspanialszą rzecz z dzieciństwa. A rzecz ta jest na wyciągnięcie ręki- w szufladzie. Ale może akurat z czasem nam oboje przejdzie myśl o smoczku. Mam taką nadzieję. A może po prostu to ja bardziej przeżywam całą tę sytuację. 

4 czerwca 2010

Pan i Pani Kiler

Podobno premiera tego filmu jest dopiero dziś, ale nam z żoną udało się go zobaczyć już wczoraj. Szliśmy na ten film bez zupełnego przygotowania, na tzw. totalne "chybił trafił" i muszę przyznać, że bardzo mile zostałem zaskoczony. Uśmiałem się chyba więcej niż na "Disco robaczkach" na które z góry człowiek powinien spodziewać się "gagów". 
"Pan i Pani Kiler" to świeże małżeństwo, gdzie jemu wydaje się że skończył ze swoją przeszłością, a ona żyjąc w nieświadomości po 3 latach małżeństwa okazuje się, że zostaje zmuszona do tego samego czym niegdyś zajmował się jej mąż. Wychodzi na to, że nikomu nie mogą ufać, a za każdym rogiem czyha zabójca polujący na ich głowy. Polowanie trwa, a film trzyma w niepewności do samego końca. Niesamowity zwrot akcji i jak wspomniałem mnóstwo humoru słownego i sytuacyjnego. Naprawdę polecam! Wcale wbrew recenzjom nie jest to kolejna komedia romantyczna, ale film na którym człowiek świetnie się bawi. 
Ostatecznie po wyjściu z kina każdy szelest w domu, każdy ruch za ścianą czy każde otwierane drzwi przyprawiały mnie o nutkę niepewności i podejrzliwości. A jadąc do domu co chwilę spoglądałem w lusterko czy ktoś może... no właśnie po takim filmie nigdy nic nie wiadomo.

3 czerwca 2010

Czerwcowe poszukiwania wiosny

Trudno w tym roku doszukiwać się radości z pogody. Lato zbliża się wielkimi krokami, a my na początku czerwca dopiero co szukaliśmy oznak wiosny. Dlatego ku pokrzepieniu wybraliśmy się do Ogrodu Botanicznego. Niestety ogród dziś a rok temu o tej samej porze wyglądał zupełnie inaczej. Tak jakby cała przyroda była opóźniona kilka tygodni. Ale mimo wszystko udało się znaleźć pojedyncze akcenty cieszące oko. Pojedyncze niestety...

  © Blogger template 'Isolation' by Ourblogtemplates.com 2008

Back to TOP