Dzik jest dziki, dzik jest zły...
To pierwsze słowa które nasunęły mi się na myśl w sobotę wczesnym rankiem. Oczywiście sezon grzybowy w pełni, z rodzinką wybraliśmy się więc do lasu po kolejne leśne przysmaki. Nie spodziewałem się jednak pewnego spotkania. Wchodząc w zagajnik usłyszałem szelest. Pierwsza myśl- to że pewnie ktoś już mnie wyprzedził w tym miejscu i właśnie zgarnia wszystkie borowiki. Odważnie idę do przodu i wtem... staję jak wryty na baczność. Szedłem bowiem wprost na całą watahę dzików! Niestety nasze drogi miały się skrzyżować. Ja stanąłem, one stanęły. Odległość? Wystarczająca aby wzajemnie wbijać w siebie wzrok. Z tą różnicą, że dzików było kilkanaście a ja sam jeden. Serce mi stanęło, potem zaczęło dudnić ze strachu. Na przedzie locha potężnych rozmiarów, za nią kilkanaście dzików które już nie były takie małe i słodkie jak na filmie przyrodniczym, a na końcu kolejny dorosły ogromny osobnik. Wszystkie bestie wpatrzone we mnie i gotowe sam nie wiem do czego!
Chwila w której wpatrywaliśmy się w siebie trwała wieczność. I co ja u licha mam zrobić? Rzucać koszyk i w nogi, ładować się na pierwsze lepsze drzewo czy szukać jakiegoś kija i bronić się przed atakiem? Wiem że jak dorosłe osobniki są z młodymi to są zdolne do wszystkiego w obronie potomstwa. Nie powiem ale strach mnie obleciał. Chciałem krzyknąć do pozostałych grzybiarzy aby oni chociaż wiali stąd, ja i tak już jestem stracony. Ale chyba zachowałem zimną krew bo bez gwałtownych ruchów zacząłem się cofać, cały czas śledzony wzrokiem przez bestie. Powoli, powoli do tyłu, serce dawno mi tak nie waliło. Później lekko się obróciłem i szedłem w bok tak aby nie wchodzić w drogę dzikom. One cały czas stały jak wbite i patrzyły na mnie co zamierzam zrobić. W końcu ruszyły... na szczęście przed siebie, nie za mną. Ale ja i tak wówczas przyspieszyłem kroku bo kto wie co w tych świńskich łbach siedzi.
O rany co za spotkanie! Nigdy w życiu coś takiego wcześniej mi się nie przytrafiłoChwila w której wpatrywaliśmy się w siebie trwała wieczność. I co ja u licha mam zrobić? Rzucać koszyk i w nogi, ładować się na pierwsze lepsze drzewo czy szukać jakiegoś kija i bronić się przed atakiem? Wiem że jak dorosłe osobniki są z młodymi to są zdolne do wszystkiego w obronie potomstwa. Nie powiem ale strach mnie obleciał. Chciałem krzyknąć do pozostałych grzybiarzy aby oni chociaż wiali stąd, ja i tak już jestem stracony. Ale chyba zachowałem zimną krew bo bez gwałtownych ruchów zacząłem się cofać, cały czas śledzony wzrokiem przez bestie. Powoli, powoli do tyłu, serce dawno mi tak nie waliło. Później lekko się obróciłem i szedłem w bok tak aby nie wchodzić w drogę dzikom. One cały czas stały jak wbite i patrzyły na mnie co zamierzam zrobić. W końcu ruszyły... na szczęście przed siebie, nie za mną. Ale ja i tak wówczas przyspieszyłem kroku bo kto wie co w tych świńskich łbach siedzi.
Źródło zdjęcia: http://pl.wikipedia.org/wiki/Dzik
0 komentarze:
Prześlij komentarz