Urlopowe zaległości
Oj jak dobrze, że już dziś piątek. Czuję się jakiś wyeksploatowany, chociaż tak naprawdę ten tydzień nie wydawał się jakiś pracowity. Ale cieszę się, że weekend przedłużamy sobie o poniedziałkowy urlop. Wspominam o tym, bowiem niedawno w pracy rozgorzała wojna o moją osobę. A właściwie o to, jak to może być, że w połowie lutego mam jeszcze 25 dni zaległego urlopu! A no właśnie tak się stało. Coś mi tam przeszło z 2009 roku, w 2010 brałem niewiele i tak jakoś się stało, że ciągle do pracy. Może to jest właśnie powodem tego, że nie zawsze jestem w pełni zregenerowany- ot tak właśnie jak dziś.
No cóż postanowiłem częściej urlopować się. Nie można faktycznie żyć samą pracą, odpoczynek też jest ważny. Może nie zawsze w czasie wolnym jest okazja na prawdziwy relaks, ale zawsze jest to odskocznia od pracy. Przecież te 26 dni w roku to wystarczająco aby jechać na dłuższe wakacje, aby przedłużyć sobie kilka weekendów i jeszcze zostanie sporo na pojedyncze dni które właśnie planuję przeznaczyć na typowy wypoczynek. Zawsze się dziwiłem ludziom że biorą wolne a wcale nigdzie nie wyjeżdżają. Ale powoli zaczynam dochodzić do tego, że to naprawdę nie jest takie złe. Najważniejsze wówczas aby dzień wypełnić sobie czymś ciekawym, zapomnieć o całym bałaganie z pracy i dać odpocząć szarym komórkom.
1 komentarze:
Praca sie nie zawali chociaz nieraz tak sie mysli:-) nic tylko wybierac i odpoczywac z rodzinka:-)/magusia72
Prześlij komentarz