W Poznaniu nie czytają
Co robi pasażer komunikacji miejskiej w Poznaniu? Przeważnie nic. Jeśli nie ma z kim rozmawiać najzwyczajniej siedzi (lub stoi) i patrzy się przed siebie, za okno, bez większego sensu. No chyba że jedzie taki ktoś jak ja, który obserwuje innych. Czasami zdarzy się, że ktoś coś czyta. Ale obrazek jest to niezmiernie rzadki. Zupełnie inny niż ten który widziałem w metro w Londynie. Tam praktycznie niemal każdy pasażer skupia wzrok na czymś do czytania. Popołudniami jest to najczęściej książka, do południa poranna prasa.
Ale nie ma się co dziwić. Metro schowane pod ziemią nie daje specjalnie atrakcyjnego widoku za oknem- ciemność przerywana jedynie stacjami na których nic tylko ludzie. Więc pasażerowie nie tracąc czasu (w drodze spędzają niekiedy nawet 2 godzinny dziennie) zatapiają się w lekturze. Ale podobną sytuację zaobserwowałem również w kolejce podmiejskiej Londynu. Tam chociaż jedzie ona na powierzchni i widok za oknem jest, to pasażerowie również czytają. Swoją drogą, prasa jest tam darmowa i ogólnodostępna czy to na stacjach czy też w samym wagonie. Będąc na wycieczce w stolicy Anglii to był szok dla mnie. Wsiadasz do metra i masz na siedzeniu poranną gazetę. Jadąc czytasz ją, po czym zostawiasz gazetę dla następnego pasażera, bo wiesz, że po przesiadce w następnej linii również będzie czekać na Ciebie gazeta którą ktoś wcześniej czytał i przed wysiadką zostawił na siedzeniu. Proste rozwiązanie.
W Poznaniu to się nie sprawdza. Codziennie rano widzę jak kolporterzy darmowych gazet ochoczo rozkładają się na stanowiskach. Poznaniak bierze gazetę i... chowa ją do torby. W tramwaju czy autobusie nie czyta- a chyba takie było jedno z założeń gazet ulicznych. W domu pewnie jej nie przeglądnie, tylko rzuci do kosza lub na makulaturę. Kiedyś próbowano stojaków na gazety. Rano lub w południe zapełniane, ale po chwili puste. Takie powodzenie miały? A i owszem- głównie wśród zbieraczy makulatury lub przekup które potrzebowały stosy gazet. Naocznie świadkiem byłem takiego zdarzenia, to babuszka odpowiedziała jasno: "A w co ja sprzedawane jajka będę zwijać"?
3 komentarze:
Wiec teraz wyobraź sobie czytanie gazety/książki w warszawski metrze, gdzie tłok poranny niemiłosierny, ludzie sfrustrowani, zmęczeni pomimo poranka...
Wyjęcie i przeczytanie tam kawałka książki wiąże się z niezłym sukcesem ;-) Wiem, bo próbowałam...
Co prawda da się czytać na stojąco w tramwaju, przy minusowych temperaturach, w dodatku z dwupalczastymi, grubymi rekawiczkami na dłoniach. Ale raczej nie w godzinie szczytu, kiedy rano, albo popołudniu z trudem można wslizgnąć się do wnętrza pojazdu. Poza tymi godzinami czytam, a jakże :) Inaczej nie przeczyałabym połowy lektur...
ha ha ha trafne spostrzerzenia odnosnie the tube w londynie, sama na wlasne oczy widzialam i doswiadczylam ;-) duzo osob coś sobie czyta w trakcie przejazdu, reszta albo rozmawia z kims albo zawziecie studiuje mapy metra ponaklejane co krok we wnetrzu wagonow pociągu. jednak czytanie podczas rush hour jest juz nimożliwe kiedy pasażer niemalże stoi na pasażerze ;-)
a co do polakow chowajacych gazety, nic mnie to nie dziwi, taka mentalnosc polakow, wszystko (co darmowe) sie przyda... wiec po co zostawic gazete komus innemu? ;-)
Prześlij komentarz