22 stycznia 2010

Zmęczenie

Niestety od jakiegoś czasu jest odczuwalne. I to nie mówię o ostatnich dniach, ale o dłuższym okresie wstecz. Kiedyś to byłem rannym ptaszkiem. Nocnym markiem nie byłem, ale z kurami też nie chodziłem spać. Jak to się mówi, zawsze o przyzwoitej porze. Teraz jest jakoś inaczej. Poranne wstawanie mnie dobija. Podniosę się na dźwięk budzika, ale później cieżko mi dojść do siebie. A wieczorami padam z nóg. Czasami chętnie bym obejrzał coś w telewizji z żoną. Ale zasypiam. I nie ważne czy to jest ciekawy program, interesujący mecz czy wciągający film. Po prostu siła opadających powiek jest nie do pokonania. Mam ochotę poczytać książkę, ale niestety wypada mi ona z rąk kiedy urywa mi się film. Wstyd się przyznać, ale obecnie wieczorami czytam jedną książkę już od ponad 3 miesięcy. Zawsze po 2-3 strony i już mnie nie ma. Właściwie to już przestałem czytać, bo to jest bez sensu.

Najgorsze, że nie umiem sobie z tym poradzić. To wcale nie jest komfortowe, niestety. Ani dla mnie, ani dla tych co ze mną przebywają. Kawy nie piję bo nie lubię więc ona mnie nie podtrzyma. Zatem kofeiny szukałem w coca-coli. Niestety chyba przestaje na mnie już działać- organizm przyzwyczaił się. Napoje pobudzające- typu Red Bull? Kiedyś próbowałem, ale efekt był odwrotny do zamierzonego- jeszcze bardziej mi się chciało po nich spać. A poza tym są drogie i na dłuższą metę zapewne niezdrowe. Napoje z guaraną- bezskuteczne. Na popołudniową drzemkę nie ma czasu. Więc już bezradnie rozkładam ręce jak walczyć z własnym zmęczeniem. Może mi witamin brakuje? Winy za taki stan na pogodę też chyba zwalać nie powinienem. A może po prostu odprężającego urlopu potrzebuję? Sam nie wiem. Za chwilkę zaczynam weekend. I póki co z tego najbardziej się cieszę.

0 komentarze:

  © Blogger template 'Isolation' by Ourblogtemplates.com 2008

Back to TOP