"Dobry rok"
Przeczytałem książkę. Pierwszą w tym roku. Niestety nie ma powodów do zadowolenia i nie ma się czym chwalić- jedna książka na kwartał. Niestety, ale kiedyś więcej książek czytałem. Wręcz pochłaniałem je. Teraz troszkę czasu brakuje, a jak się czas znajdzie to zawsze jest jakieś inne zajęcie. Wieczorami z kolei jestem tak zmęczony, że jak wezmę książkę do ręki od razu nad nią usypiam.
Ale tę pozycję przeczytałem, gdyż bardzo mi się podobała. Książka "Dobry rok" Petera Mayle nawet mnie tak wciągnęła, że jednego ranka zagłębiłem się w treść do tego stopnia, że nie zauważyłem upływającego czasu i do pracy pojechałem z ponad 30 minutowym opóźnieniem. A co mnie wciągnęło? Otóż jest to opowieść o młodym Angliku, który w jednym momencie traci dobrą posadę w Londynie i zostaje z długami i bez perspektyw na dalsze życie. W tym samym jednak czasie otrzymuje wiadomość o otrzymanym spadku. Posiadłość zmarłego stryja we Francji w Prowansji nagle staje się jego własnością. Bohater stawia wszystko na jedną kartę i nie mając praktycznie nic do stracenia przenosi się na południe Europy i tam rozpoczyna nowe życie. No i książka opowiada o jego aklimatyzacji w nowym miejscu, stosunkach z otoczeniem, ludźmi, nowymi wyzwaniami.
To jest właśnie typ książki, który bardzo mi odpowiada. Mianowicie o ludziach, którzy zaczynają tzw. "życie od początku" przenosząc się do nowego miejsca, nowego kraju. Lubię jak książka opisuje ich perypetie, obyczaje charakterystyczne dla danego regionu, kraju, jak bohaterowie wtapiają się w miejscowy tłum, starają się upodobnić do innych. Przez ja to poznaję jaki ten kraj jest, co ma do zaoferowania. W takich książkach odnajduję to czego na próżno mogę szukać w przewodnikach turystycznych. Dzięki takim książkom jak ta, sam przenoszę się w miejsce akcji i niemal wcielam w osobę głównego bohatera.
0 komentarze:
Prześlij komentarz