Weekend w potrzasku
Swego czasu czytałem historię opisaną przez francuską gazetę „Le Parisien”. 69-letnia emerytka mieszkała samotnie i pewnego dnia zatrzasnęła się w łazience, w której zepsuł się zamek. Kobieta wołała pomocy i stukała w ściany, lecz sąsiedzi myśleli, że to odgłosy wydawane przy jakimś remoncie albo majsterkowaniu. Po jakimś czasie jeden z sąsiadów jednak wezwał policję, zaniepokojony faktem, że starsza kobieta nie otwiera drzwi do mieszkania. Wyczerpaną i wygłodzoną kobietę uwolnili wezwani na miejsce strażacy. Emerytka przeżyła w zatrzaśniętej łazience trzy tygodnie tylko dzięki temu, że piła wodę z kranu.
Historia wydaje się nieprawdopodobna, tymczasem.... W sobotę byłem w pracy. Na ogół nikogo nie ma w biurach, u nas w sobotę się nie pracuje. Ja miałem trochę zaległości więc postanowiłem nadrobić to w dzień wolny od pracy. No i w tym czasie idę za potrzebą. Wchodząc do toalety nagle słyszę brzdęk. Klamka wypadła od zewnątrz, drzwi zatrzaśnięte no i wyjścia nie ma. Pierwsza myśl- okno, wysokość 2 metry to nie taka tragedia. Ale niestety okno okazało się tylko uchylne. Portier siedzi w swoim pomieszczeniu na zewnątrz budynku więc wołania o pomoc nie usłyszy, a mój telefon komórkowy został na biurku. Szansą było wydobyć klamkę szparą pod drzwiami (teraz zauważyłem jak koślawo drzwi zamontowali), ale niestety upadła za daleko. No i co tu zrobić? Wybić okno? Ale to będą straty. Drzwi wywalić z zawiasów? Mimo ich koślawości to nie będzie takie łatwe tym bardziej że otwierają się do środka. Nie pozostało mi nic innego jak czekać do poniedziałku. Myślę sobie że wodę w kranie mam to przeżyję póki nie przyjdą pierwsi pracownicy w poniedziałek około 7 rano. To raptem około 45 godzin czekania.
Jak mi się udało wyjść? Pół godziny majstrowania przy zamku i ocaliły mnie klucze od domu. Płaski klucz od zamka w domu pozwolił mi siłowo przełożyć zakładkę w zamku. Uff, kamień z serca spadł. Weekend w służbowej toalecie nie brzmi zachęcająco. Następnie była obawa czy klucz którym pół godziny próbowałem wydostać się z ubikacji nie został na tyle zdeformowany aby dostać się później do swojego domu.
2 komentarze:
Zatrzsnęłam się raz w toalecie na odludziu, a że ja nie lubię małych pomieszczeń, to miałam stracha. Po kilku minutach jednak ktoś wszedł do łaźni i mnie uwolnił. Uff.
Dobrze, że Twoje zatrzaśnięcie dobrze się skończyło!
O.
Normalnie MacGyver z Ciebie:)
Prześlij komentarz