Szczurzy problem
Wczoraj oglądałem w telewizji "Alarm dla Paryża". Jest to film opowiadający o pladze szczurów jaka pojawiła się w Paryżu w momencie gdy zastrajkowały służby oczyszczania miasta. Sam film nie wzbudził we mnie pożądanych emocji, jak dla mnie słabo zrealizowany i to co oglądałem, to brałem wszystko z przymrużeniem oka. Nie mniej jednak fakt jest taki, że dla Paryża to nie jest mały problem.
Należy pamiętać, że Paryż to podwójne miasto. Jedno, które widzimy własnym okiem, które znamy od zawsze. Drugie natomiast zaczyna się tuż pod powłoką chodnika. Obszar, na którym stoi Paryż, przypomina dziś ser szwajcarski. Podziemia miasta są rozległe i różnorodne: od naturalnych jaskiń i podziemnych rzek, przez setki kilometrów tajemniczych kamieniołomów rzymskich i późniejszych, kopalnie gipsu i wyrobiska, krypty i piwnice, sieć wodociągów i kanałów, schron przeciwatomowy pod Sorboną, na tunelach metra i rozległych podziemnych parkingach samochodowych skończywszy. Wszystko to sprawia wrażenie odrębnego miasta. A takie środowisko bardzo sprzyja istnieniu masy szczurów. Ile? Trudno oszacować, ale fachowcy wypowiadają się, że nawet czterokrotnie więcej niż samych mieszkańców stolicy Francji. Samo miasto liczy ponad 2mln mieszkańców, ale cała aglomeracja to już 12mln ludzi. Tak więc czyżby Paryż krył pod sobą populację aż 40mln szczurów?
Po filmie zacząłem się zastanawiać jak to wygląda w Poznaniu. Nie znalazłem nigdzie informacji na temat ilości szczurów w moim mieście. Na pewno zdecydowana ich większość żyje w okolicach Jeżyc, Łazarza i starego Grunwaldu. Oczywiście z punktem kulminacyjnym w okolicach Starego Zoo. Dlatego też niedoszła likwidacja tegoż zoo wywołała obawy że Poznań zaleje fala szczurów. Co jakiś czas dają znać o swojej aktywności właśnie we wcześniej wspomnianych okolicach. A to pojawią się w piwnicach, czasem w mieszkaniach w suterynie, to przegryzą kable, a to ziemia się zapadnie w miejscach gdzie wyżłobiły tunele.
Nie pisałbym o tym gdyby, raz nie ten film który wczoraj oglądałem i dwa, gdyby nie to że w zeszłym tygodniu miałem okazję spotkać się ze szczurem. Niedaleko od mojego bloku- raptem około 20 metrów. Jednak jego kryjówką póki co był... sklep. Celowo nie piszę jaki, aby nie robić antyreklamy. Wyskoczył sobie gryzoń z niewielkiej szpary w elewacji budynku i spacerował wzdłuż płotu. Chciałem go nagrać na telefon komórkowy, ale niestety zlewał się z otoczeniem i dość szybko uciekał przede mną. Ostatecznie schował się w nadkolu zaparkowanego samochodu. Pojawiła się u mnie wówczas wątpliwość- czy fakt spotkania szczura w miejscu publicznym powinienem zgłosić? A jeśli tak to gdzie? Bo chyba nie angażować Straży Miejskiej dla jednego szczura. A może nie jednego? Kto wie ile ich się znajduje w kryjówce. Poza tym jak udowodnię że z dziury w budynku wyszedł szczur?
2 komentarze:
Petitku, ja na swojej drodze do pracy spotykam prawie codziennie szczury. Nie, nie łazę po zaroślach, ale idę przez taki lasek, niby chodnik jest i niby to centrum miasta, ale niedaleko jest hotel z kontenerem na śmieci...
Ostatnio czytałam, że na jednego mieszkańca miasta przypada co najmniej jeden szczur...
I denerwuje mnie, że nic się z tym nie robi.
Pozdrawiam!
O.
Wiele się mówi i pisze o inteligencji szczurów. I coś w tym musi być bo jak się tak zastanowić to wiele zwierząt ludzie przetrzebili lub wręcz przyczynili się do wyginiącia wielu gatunków. A szczury mimo że otwarcie się z nimi walczy mają się nieźle, są liczne i mieszkają w prawie każdym miejscu na świecie.
Lepiej się nie zastanawiać ile ich mnieszka w naszym sąsiedztwie ;-)
Prześlij komentarz