Wirujące wirusy
Przełom roków nie należy chyba do najbardziej udanych. Jeszcze przed końcem 2010 dopadły nas z żoną jakieś przypadłości żołądkowe. I to wcale nie ze świątecznego przejedzenia. Coś w powietrzu krąży i to raz po raz kogoś uszczypnie i skutecznie wyeliminuje na dzień lub dwa. Jakby tego było mało, to jeszcze nasza córeczka rozłożona na obturakcyjne zapalenie oskrzeli. Drugi raz przechodzi tę właśnie chorobą. Poprzednia niestety zakończyła się wizytą w szpitalu. Teraz mam nadzieję ten czarny scenariusz nie będzie wchodził w grę. Czekamy na dzisiejsze konsultacje lekarskie czy jest poprawa.
No i tak co chwilę coś. A to nas gardło boli, a to jakieś zimne dreszcze, a to głowa, a to katar. Ewidentnie w powietrzu wisi jakiś paskudny wirus, kręci się, powraca i ciągle dokucza. Na każdym kroku trzeba uważać aby czegoś nowego nie złapać czy to z powietrza czy od najbliższych. Powoli w myślach powtarzam sobie "Oby do wiosny"
2 komentarze:
Dużo zdrowia dla całej Rodzinki!
O.
Sporo osób teraz chruje ale przy tak niestabilnej pogodzie to nie dziwi. Musimy się przemęczyć do wiosny. Zdrówka życzę, zwłaszcza dla córci !
Prześlij komentarz