30 czerwca 2012

Zainfekowani

No i stało się. W przedszkolu panowała ospa. Przez to nie posyłaliśmy Natalki. W czerwcu była w nim raptem tylko dwa razy. Wystarczyło aby to ustrojstwo dopadło naszą córkę. W czwartek wyskoczyła pierwsza krocha. Były wątpliwości co to. Czy to ospa czy jakieś paskudne ugryzienie. W piątek rano nie było wątpliwości- krost było więcej.
W południe wizyta u lekarza a później wszystko na wariackich papierach. Bo jak się okazało ani ja ani żona nie mieliśmy ospy. Więc na bank już byliśmy nią zakażeni. A co najgorsze w domu jest przecież trzytygodniowy Bartuś. Tak więc nadeszła gra z czasem. Natalka już do domu nie wróciła bo rozsiewa zarazki, więc tylko kwarantanna u babci. A my z żoną szybkie szczepienie. Mieliśmy 72 godziny od momentu zakażenia. Bo jeśli zachorujemy to już koniec, przecież niemowlaka nie oddamy pod czyjąś opiekę bo jest to niemożliwe. I wówczas Bartka już nic nie uchroni przed ospą.

Żyjemy teraz jak na bombie zegarowej. Czekamy czy coś na nas wyjdzie czy nie. Chociaż my to pikuś. Póki co zrobiliśmy na obecną chwilę wszystko co mogliśmy aby maksymalnie ochronić Bartka. Bo jeśli on dostanie to szpital z oddziałem zakaźnym to minimum. My zaszczepieni i pełni nadziei że nas ominie. Bartek- wielka niewiadoma. Natalka odizolowana od nas i przebywa dziadkami. No i kolejne pytanie a co z nimi? Mieli już ospę? Bo jak nie to za kilkanaście dni i ich dopadnie. Jednym słowem może być niezła rodzinna epidemia.

2 komentarze:

gania76 30 cze 2012, 12:40:00  

W przypadku takich maluszków karmionych piersią, ospa nie jest taka straszna... Madzia przechodziła po Mikołaju w wieku 5 miesięcy i miała tylko 4 krostki. Trzymajcie się!

Obiezy_swiatka 3 lip 2012, 22:05:00  

Dużo zdrówka dla Was. Nie dajcie się ospie!
O.

  © Blogger template 'Isolation' by Ourblogtemplates.com 2008

Back to TOP